Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Bartosz Głowacki

27 i 28 maja br. przebywał w naszym kraju Barack Obama, prezydent Stanów Zjednoczonych. Jego przylot do Portu Lotniczego im. F. Chopina w Warszawie zgromadził wielu entuzjastów lotnictwa, którzy chcieli sfotografować, lub tylko zobaczyć, słynnego VC-25A. Sama podróż prezydenta Obamy została starannie przygotowana znacznie wcześniej, a w przygotowaniach brały udział także inne statki powietrzne.

Lądowanie prezydenckiego VC-25A wzbudziło duże zainteresowanie  entuzjastów lotnictwa i nie tylko. Niestety służby porządkowe  ostrzegały, że zastosują zaostrzone środki bezpieczeństwa, co skutecznie  zmniejszyło liczbę ludzi obserwujących lądowanie na Okęciu / Zdjęcie:  Marcin Sigmund

Gwoli ścisłości trzeba przyznać, że tylko Stany Zjednoczone przygotowują podróż prezydenta z takim rozmachem. Próbują im dorównać Rosjanie, którzy np. także przywożą własne samochody. Jednak w przeważającej większości rządy pozostałych krajów polegają na gościnności państwa, w którym składają wizytę i korzystają z miejscowych pojazdów i środków bezpieczeństwa (oczywiście nie całkowicie). Jak mówią sami Amerykanie wszędzie gdzie podróżuje prezydent USA, Biały Dom podróżuje razem z nim. Stany Zjednoczone są jedynym supermocarstwem, a prezydent tego kraju musi w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia mieć możliwość działania w każdym miejscu i o każdej porze. Należy też pamiętać, że Barack Obama jest objęty szczególną ochroną, jako pierwszy Afroamerykanin w historii, który objął urząd prezydenta USA.

Przygotowania do wizyty zagranicznej amerykańskiego prezydenta wymagają wielu przygotowań, trwających znacznie dłużej niż sama wizyta. Kwestią nadrzędną jest bezpieczeństwo, dlatego też personel Białego Domu i agenci Secret Service (amerykańskiej służby bezpieczeństwa) udają się do miejsca przeznaczenia, aby sprawdzić otoczenie i uzgodnić szczegóły współdziałania z lokalnymi organami bezpieczeństwa publicznego. Trasy przejazdów kawalkady samochodów są utrzymywane w ścisłej tajemnicy, a przedwczesne ujawnienie informacji związanej z przelotem prezydenta na pokładzie Air Force One może spowodować, że Secret Service zadecyduje o odwołaniu wizyty.

Przed pierwszą oficjalną podróżą Baracka Obamy do Wielkiej Brytanii na szczyt G-20, która miała miejsce w 2009, zespoły przygotowujące prezydencką wizytę odbyły trzy wizyty wstępne, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Celem pierwszej z nich było ogólne rozpoznanie, drugiej - wybranie określonych miejsc, które prezydent powinien odwiedzić podczas wizyty, a trzeciej - przygotowanie zaplecza logistycznego. Oprócz tego kierowca prezydenckiej limuzyny (zwanej Cadillac One) przyjechał wtedy do Wielkiej Brytanii tydzień wcześniej, by zapoznać się z regułami ruchu lewostronnego. Na szczyt do Londynu udało się wtedy z prezydentem USA 500 osób, w tym 200 agentów Secret Service i zespół medyczny Białego Domu złożony z sześciu lekarzy (chirurgów i innych specjalistów) i pielęgniarek, którzy zawsze mieli przy sobie zapas krwi przeznaczony dla prezydenta w razie, gdyby został ranny. Oprócz tego Barackowi Obamie towarzyszył m.in. prezydencki kucharz i czterech autorów przemówień. Michelle Obama, pierwsza dama USA, miała przy sobie grono asystentów, w tym sekretarza i rzecznika oraz kilku agentów Secret Service. Transport prezydenckiej świcie zapewniało aż 35 pojazdów, przywiezionych na pokładach transportowców US Air Force.


Skrzydlata Polska - 06/2011
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.