Zamknij

Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło
Autor: Zbigniew Gwóźdź, Remigiusz Wilk

James Baird Thorneycroft, Szkot pochodzący z niewielkiej wioski Netherplace, składając w 18 czerwca 1901 swój patent na broń, w której magazynek znajdował się w zupełnie niecodziennym dotąd miejscu - za spustem - pewnie nie spodziewał się, że da tym samym początek zupełnie nowemu układowi konstrukcyjnemu broni strzeleckiej, określanemu jako bezkolbowy. Po debiucie na początku XX wieku, idea broni zaprojektowanej w ten sposób została na kilka dekad zapomniana, aż w do lat 1940., gdzie ponownie, na krótko, powrócili do niej Brytyjczycy. Musiało minąć jeszcze 30 lat, aby taki układ konstrukcyjny stał się powszechnie akceptowanym w broni wojskowej.

Idea w zasadzie jest prosta - chcąc zachować jak najdłuższą lufę przy jak najkrótszej długości całkowitej samej broni należy usunąć zbędne elementy przedłużające daną konstrukcję, których eliminacja nie będzie wpływała na działanie mechanizmów broni. Pierwszy rzut oka na każdy współczesny, choć klasyczny karabin czy karabinek automatyczny wystarczy, aby przekonać się, że na jego końcu tkwi zupełnie niepotrzebnie spory kawał drewna, metalu lub plastyku - kolba. I to od pozbycia się jej należy zacząć skracanie broni, aby zmniejszyć długość karabinu. Oczywiście problem, który wówczas pojawia się od razu, to brak punktu podparcia ciężkiej konstrukcji na ramieniu podczas strzelania. O odrzucie i celności w takim ogniu nie należy nawet wspominać. Jedynym rozwiązaniem jest umieszczenie stopki kolby na końcu komory zamkowej, ale wówczas, z takiej broni złożyłby się dobrze jedynie ktoś, komu dłonie wyrastają bezpośrednio z ramion. Wówczas jedynym wyjściem, aby mieć długą lufę przy niewiele większej długości broni, jest przemieszczenie mechanizmu spustowego i chwytu przed gniazdo magazynka.

Strona tytułowa patentu numer 14622 z 1901 przyznanego Jamesowi B. Thorneycroftowi na pierwszą broń w układzie bezkolbowym

Pomysł niemal od samego początku budził kontrowersję. Po pierwsze, okno wyrzutowe łusek umieszczone jest wówczas tuż obok twarzy, narażając strzelca na szkodliwe dla jego wzroku i układu oddechowego oddziaływanie resztek gazów prochowych. Po drugie, z reguły bezkolbowce są głośniejsze - wylot lufy znajduje się bliżej uszu. Po trzecie, bez rozwinięcia odpowiednich nawyków magazynek wymienia się znacznie wolniej niż w konstrukcjach klasycznych. Last but not least - trzeba uwzględnić jeszcze postulaty strzelców leworęcznych, którzy z konstrukcjami klasycznymi kłopoty mają niewielkie, natomiast z typowymi bezkolbowcami wyrzucającymi im łuski prosto w twarz - już spore. Na dobrą sprawę dopiero od niedawna zaczęto rozwiązywać ten ostatni problem, próbując wyrzucać z bezkolbowców łuski w dół, pod bardzo małym kątem do przodu czy wprowadzać kanały ekstrakcyjne kończące się w okolicach wylotu lufy. Zanim do uzbrojenia w latach 1970. trafiły karabinki FA MAS i Steyr AUG, broń w układzie bezkolbowym również tworzono, jeszcze przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej. I to właśnie krótkiemu przybliżeniu pierwszych konstrukcji bezkolbowych, często zupełnie nieznanych i zapomnianych służy ten artykuł.

Pierwszy powtarzalny

W sierpniu 1902 James B. Thorneycroft miał już w ręku prototyp swojej bezkolbowej broni i mógł ją zademonstrować ówczesnemu ministerstwu armii (noszącemu z dzisiejszego punktu widzenia mało poprawną politycznie nazwę War Office), a konkretniej Komisji ds. broni strzeleckiej (Small Arms Committee). Pierwszy model karabinu Thorneycrofta miał masę 3,43 kg i był krótszy o 190 mm od Lee Enfielda przy zachowaniu tej samej długości lufy. Chociaż SMLE został w grudniu 1902 zaakceptowany przez wojsko i od tej chwili poddawany był intensywnym badaniom, to jednak zainteresowanie bronią szkockiego zarządcy huty było na tyle duże, że zdecydowano się wysłać jego konstrukcję do założonej w 1854 w Hythe w hrabstwie Kent Szkoły Strzelectwa - (School of Musketry przemianowanej w 1919 na Small Arms School, zaś w 1969 przeniesiono ją do Warminster i zmieniono nazwę na The School of Infantry).

Karabin M1902 Thorneycrofta na rysunku patentowym

Wyniki pierwszych testów przeprowadzonych we wrześniu 1902 nie były specjalnie zachęcające - karabin często się zacinał, a strzelcy narzekali na bardzo duży odrzut, łuski parzące ich w palce podczas przeładowania oraz niewygodny sposób trzymania broni. Pomimo takiej reakcji, War Office samą ideę broni w układzie konstrukcyjnym zaproponowanym przez Thorneycrofta uznał za obiecującą. W 1903 zamówiono u twórcy kolejne wersje karabinu i ponownie rozpoczęto ich badania w Hythe, jednak osiągi broni nadal nie były zadowalające, a pod koniec tego roku całe oficjalne zainteresowanie wygasło. Choć cały czas do opisywania karabinu szkockiego konstruktora używane jest określenie bezkolbowa, to jednak w praktyce broń ta posiadała tradycyjną kolbę (choć po prawej stronie wyciętą na całej długości), a sama jej długość całkowita zmniejszyła się w niewielkim stopniu (współczynnik zwartości konstrukcji, czyli stosunek długości lufy do długości całkowitej wynosi 0,65). Interesującą cechą broni jest jej odchylona od osi lufy komora zamkowa, a przez to i cała kolba, po to, aby ułatwić składanie się do strzału.

Zamek karabinu Thorneycrofta i Farquhara na rysunku patentowym z 1904 zdradza jeszcze duże podobieństwa do pierwszych prototypów z 1902

Obrotowy zamek karabinu Thorneycrofta M1902 posiada rygle w postaci odcinka przerywanego gwintu. Rączka zamkowa ma postać płaskownika, przylegającego do łoża, gdy zamek jest zamknięty i zaryglowany. Trójpołożeniowy, obrotowy przełącznik w tylnej części komory zamkowej pełni rolę bezpiecznika i opory zamkowej, zaś obrócenie go do trzeciej pozycji pozwala wyjąć zamek przy rozkładaniu. Zamek porusza się w otwartym od góry kanale w komorze zamkowej, przy czym oś kanału jest pochylona w stosunku do osi lufy, w taki sposób, że nie przemieszcza się on poziomo, lecz skośnie. Czoło zamka jest odpowiednio ścięte, by całą powierzchnią podpierać dno łuski w komorze nabojowej. Język spustowy połączony został z zaczepem kurka za pomocą ukrytego wewnątrz kolby pręta, poruszającego się pod 5-nabojowym magazynkiem. Napięcie sprężyny podajnika magazynka jest kontrolowane przez przełącznik umieszczony po prawej stronie łoża, obok języka spustowego. W tylnym położeniu przełącznik zwalnia sprężynę magazynka, co pozwala łatwo go załadować. Sprężyna jest z powrotem napinana przez pchnięcie przełącznika w przód. Co ciekawe, przyrządy celownicze nie są osiowo symetryczne - muszka jest przesunięta w lewo, aby skompensować złamaną konstrukcję broni.

(ciąg dalszy w numerze)


Broń i Amunicja - 01/2007
Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.