Mimo znacznego spadku cen ropy naftowej, branża lotnicza nadal notuje straty. Tym razem wynika on z kryzysu, wywołanego załamaniem sektora finansowego w USA.
Cena ropy spadła niedawno poniżej 70 USD za baryłkę. Obecnie granicę tę przekroczyła, jednak i tak cena ta jest 2 razy mniejsza, niż w czasie lipcowego rekordu, wynoszącego ponad 146 USD.
Wydarzenie to spowodowało, że czarne scenariusze, dotyczące wielkości strat linii lotniczych (zobacz np.: Lotnictwo na minusie), prawdopodobnie się nie sprawdzą i ograniczą do paru mld USD. Część przewoźników, w tym British Airways czy Virgin Atlantic, zlikwidowało już dodatkowe opłaty paliwowe, na trasach transatlantyckich. Co więcej, wywindowane w górę ceny biletów - średnio są one o 50% wyższe niż w 2007 - pozwalają myśleć o zmniejszeniu strat w ostatnich miesiącach roku.
Niestety, kondycja rynku lotniczego nie zależy wyłącznie od cen paliw. Już w ubiegłym roku pojawiły się symptomy światowego kryzysu, co przełożyło się na zmniejszenie międzynarodowego ruchu lotniczego. W ostatnich miesiącach sytuację pogorszył amerykański krach sektora finansowego.
Po USA i Europie, objął on także Azję. Na kontynencie, w którym liczba przewożonych ludzi i towarów zwiększała się dynamicznie co roku, w lipcu zanotowano pierwszy spadek liczby klientów (o 0,5%) i towarów (o 6,5%). Rozpoczęły się pierwsze, grupowe zwolnienia i ograniczenia pensji dla pracowników.
Sytuacja ta w nierównomiernym stopniu dotyka sektor przemysłowy. Zakłady produkujące na rzecz sił zbrojnych, korzystają z wysokich zamówień w ciągu ostatnich kilku lat i nawet przy okresowym zmniejszeniu zamówień, mogłyby przetrwać kryzys. Podobna sytuacja dotyczy największych producentów samolotów pasażerskich, a szczególnie Boeinga i Airbusa, które przy ogromnym poziomie zamówień, mają możliwości przystosowania się do ewentualnych zawirowań na rynku (zobacz: Airbus nie zwiększy produkcji).
W najgorszej sytuacji są producenci samolotów dyspozycyjnych i podzespołów lotniczych. Ci pierwsi najszybciej odczuwają skutki kryzysu finansowego (zobacz: Biznesmani zaczynają oszczędzać), drudzy natomiast boleśnie odczują skutki zaostrzenia przepisów kredytowych.