Altair


Autoryzacja


Resetuj hasło

Patrioty na dobrą pogodę

Strategia i polityka, 17 grudnia 2010

W ramach 3. rotacji systemów przeciwlotniczych Patriot, w Toruniu przebywała bateria C z 5th Battalion 7th Air Defense Artillery Regiment. Dziś ma skończyć się proces wycofywania promowanego przez MON systemu.

</span>13 grudnia, w czasie ćwiczeń, amerykańska bateria zajęła stanowiska na poligonie. Kamery telewizji zaproszonych do promocji tego wydarzenia przez MON na poligon zarejestrowały jednak nie spodziewany sukces, a kłopoty z - niezbyt ostrą jak na warunki polskie - zimą. Platforma z wyrzutnią, zakopała się w śniegu i piachu. Ćwiczenia dokończono, zamiast na poligonie, na odśnieżonym placu koszarowym... / Zdjęcie: TVP Bydgoszcz

Patrioty pierwotnie miały trafić do Polski jako bezpośrednia ochrona bazy antyrakietowej w Redzikowie. Ta z kolei miała pomieścić wyrzutnie 10 amerykańskich antyrakiet osłaniających radar monitorujący sytuację w Europie (w tym w europejskiej części FR) na rzecz USA.

Bazy na razie nie ma, pojawiły się natomiast Patrioty, które intensywnie promują urzędnicy polskiego MON, z pozostającym ministrem Bogdanem Klichem na czele. Co kwartał na około 30 dni przyjeżdża jedna z baterii 7th Air Defense Artillery Regiment z niemieckiego Kaiserslautern, w celach promocyjnych i ćwiczebnych. Pierwsza z nich dotarła do Morąga pod koniec maja bieżącego roku. Druga, również do Morąga w lipcu. Trzecia w listopadzie, tym razem do Torunia.

Obsługę stanowi z reguły ponad 100 żołnierzy. Zasady ich pobytu na terenie naszego kraju reguluje ratyfikowana przez Polskę na początku br. umowa o statusie Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej (tzw. umowa uzupełniająca SOFA - Supplemental Status of Forces Agreement), nadająca Amerykanom liczne przywileje. Strona polska przygotowała na swój koszt infrastrukturę dla baterii Patriotów: bazę, magazyny, pomieszczenia techniczne i miejsca noclegowe (zobacz: Promocyjne Patrioty w Morągu). Koszty ponoszone przez MON w związku z promocją Patriotów nie są oficjalnie podawane do wiadomości.

Trzecia rotacja została przyjęta oficjalnie 19 listopada i miała pozostać maksymalnie do 19 grudnia. Po raz pierwszy została wyposażona w głowice bojowe (nieoficjalnie wiadomo, że uzbrojone były tylko 4 pociski). Nie była jednak gotowa do ich ewentualnego użycia operacyjnego.

Wizytom Patriotów towarzyszy szkolenie polskich żołnierzy. W czasie pierwszej rotacji, 30 oficerów z różnych jednostek przypatrywało się tylko systemowi. W czasie trzeciej, w jej ostatniej fazie, 16 polskich żołnierzy objęło komendę nad baterią. Ćwiczenie dotyczyło wyłącznie zajmowania i zmiany stanowisk bojowych. To zakończyło się kompromitacją, kiedy wyrzutnia zakopała się w śniegu i piachu. Ćwiczenia skrócono i przeniesiono ich ostatni akord na plac koszarowy. Amerykański system, promowany jako mobilny, nie sprawdził się na poligonie w warunkach niezbyt srogiej polskiej zimy.

Amerykanie zaczęli opuszczać Toruń przedwczoraj. Jako pierwsze miały wyjechać do Niemiec pojazdy z wyrzutniami i innymi systemami. Ich obsługa ma opuścić polskie koszary dziś.

Patrioty to część propagandowej rekompensaty ze strony USA za fiasko wypełnienia umowy z 2008 o utworzeniu bazy pocisków antyrakietowych w Redzikowie (zobacz: Nie będziemy tarczą?, RAPORT-wto 10/2009). Z treści amerykańskich depesz dyplomatycznych, opublikowanych przez WikiLeaks, wynika, że odłożenie budowy bazy, związane jest z nieformalnym porozumieniem między Waszyngtonem a Moskwą, które stanowiło, że w zamian za amerykańską rezygnację z umieszczenia radaru w Czechach i wyrzutni antyrakiet w Polsce, Rosjanie poparli sankcje wobec Iranu.

Depesze z ambasady USA w Warszawie rzucają również światło na kulisy negocjacji w sprawie stacjonowania w Polsce baterii Patriot. Strona polska, reprezentowana była na spotkaniach z ambasadorem przeważnie przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i wiceministra obrony narodowej Stanisława Jerzego Komorowskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej), który negocjował również warunki utworzenia bazy w Redzikowie ze strony MON (Komorowski faktycznie, jako dyplomata - podobnie jak inni zastępcy Bogdana Klicha - był zależny od Sikorskiego).

Obaj występowali w 2008 o jak najszybsze rozpoczęcie okresowych przyjazdów baterii Patriot, przy czym pierwsza miała trafić do Polski już w 2009. Chcieli również, by systemy miały bliżej niesprecyzowany potencjał operacyjny. Od 2012 bateria miałaby stacjonować w naszym kraju na stałe. Strona polska życzyła sobie, by jednostka miała pełną obsadę personalną. Wreszcie postulowali, by polscy żołnierze mieli nieskrępowany dostęp do zestawów w czasie ćwiczeń, mimo restrykcji amerykańskich przepisów o kontroli eksportu specjalnego.

Przypomnijmy, że formułowanie tych postulatów przypadło na okres bezpośrednio po wojnie gruzińsko-rosyjskiej, kiedy zagrożenie ze strony Rosji było przez wielu proamerykańskich polityków określane jako realne. Polska dyplomacja włączyła się w obronę interesów politycznych Gruzji. Właśnie wtedy uznano wcześniejsze szacunki, wskazujące, że Rosja nie będzie stanowić zagrożenia w ciągu najbliższych 10-15 lat, za fałszywe. Okres ten skrócono do 10-15(!?) miesięcy. Depesze nie formułują tego jako bezpośredniego zagrożenia inwazją.

Amerykanie nie zdecydowali się na spełnienie życzeń strony polskiej, prawdopodobnie ze względu na niechęć do pogarszania stosunków z Moskwą. Nasze propozycje zostały określone przez ambasadora Victora Ashe`a, jako częściowo naiwne, częściowo taktyczne. Przykładem jest interpretacja zapisu z umowy z 2008. Rotacyjne przyjazdy baterii Patriotów miały umożliwić wspólne ćwiczenia, które zwiększą zdolności polskiego systemu obrony przeciwlotniczej (will include joint training opportunities that will enhance Polish air defense capabilities). Według ambasadora Ashe`a, Polacy odczytywali to jako zapowiedź włączenia baterii do polskiego systemu obrony przeciwlotniczej. Amerykanie przeciwnie, czemu dali jasno wyraz, podkreślając, że ich misja będzie miała charakter szkoleniowy, a pociski rakietowe będą nieuzbrojone. Uzależnili także zgodę na pierwszą dyslokację od podpisania umowy SOFA i aneksu do umowy z 2008.

Ashe dał również jasno do zrozumienia, że nie ma mowy o jakiejkolwiek interoperacyjności Patriotów z polskim system obrony przeciwlotniczej. Takie stanowisko Amerykanów spowodowało, cytowaną przez popularne media, wypowiedź wiceministra Komorowskiego, o tym, że zamiast nieuzbrojonych Patriotów, sojusznicy mogliby przysłać nam rośliny doniczkowe.

</span>Pozostający ministrem ON Bogdan Klich przemawia podczas powitania pustych kontenerów w Morągu. Jego zdaniem: - Umieszczenie w Polsce baterii Patriot zwiększa bezpieczeństwo Polski / Zdjęcie: MON

Ogólna sytuacja zmieniła się w ubiegłym roku, kiedy stało się jasne, że obiekt w Redzikowie może w ogóle nie powstać. W zamian, w październiku 2009, Waszyngton zaproponował zacieśnienie współpracy wojskowej. Do Polski miałyby przybyć - również rotacyjnie - samoloty F-16 i transportowce Hercules, a także żołnierze formacji specjalnych. Odnośnie tych ostatnich, oferowano stałą formę współdziałania, jednak bez podania szczegółów.

Warszawa przyjęła tę ofertę. Po spotkaniu pozostającego ministrem Bogdana Klicha z ambasadorem Ashem, w lutym bieżącego roku, raportowano do Waszyngtonu, że szef resortu obrony nalegał jednocześnie na jak najszybsze przybycie Patriotów i proponował kwiecień, jako termin przyjazdu baterii. Co więcej, Klich stwierdził wówczas, że planuje zbycie 20% kompleksów koszarowych i szkoleniowych. Zaproponował, że może wyłączyć z tych zamierzeń trzy obiekty, z przeznaczeniem dla wojsk amerykańskich.

Depesza z lutego jest ostatnią, obecnie dostępną na portalu WikiLeaks. Niedawne informacje mediów precyzują jednak, że prowadzone rozmowy w sprawie rotacyjnego pobytu eskadry F-16 w Polsce przebiegają według podobnego scenariusza, co rok wcześniej, w odniesieniu do Patriotów.

Przedstawiciele naszego kraju chcą, by samoloty były uzbrojone. Amerykanie koncentrują się wyłącznie na szkoleniowym aspekcie współpracy. Według anonimowego rozmówcy Polskiej Agencji Prasowej, negocjacje na temat wyposażenia myśliwców mogą trwać latami, bez gwarancji sukcesu. My im już po prostu nie wierzymy, powiedział informator.

Według nieoficjalnych informacji, chodzi o rotacyjny pobyt w polskich bazach 4-8 F-16. Doradca Prezydenta RP i ministra ON, prof. Roman Kuźniar mówił nawet o 16 samolotach. Co i tak jest bez znaczenia militarnego, m.in. dlatego, że amerykańskie F-16 są znacznie mniej nowoczesne niż kupione przez RP. Ma natomiast znaczenie promocyjne dla poszukujących klientów amerykańskich przedsiębiorstw zbrojeniowych. I dla MON angażującego się w tę promocję, a często wręcz zwalczającego rodzime wyroby.


Powiązane wiadomości


Drukuj Góra
www.altair.com.pl

© Wszelkie prawa zastrzeżone, 2007-2024 Altair Agencja Lotnicza Sp. z o. o.