Jutro odejdzie oficjalnie ze stanowiska amerykański sekretarz obrony Robert Gates. Piastował swój urząd od 2006, będąc mianowanym przez prezydenta Busha. Zastąpi go Leon Panetta.
67-letni Gates został zaprzysiężony w grudniu 2006. Zastąpił jako szef Pentagonu Donalda Rumsfelda, krytykowanego za nieudolność w kierowaniu okupacją Iraku, a szczególnie za rozwiązanie miejscowych sił zbrojnych i policji.
Ten były wiceszef CIA oraz Dyrektor Agencji Wywiadu, zdołał doprowadzić do wzmocnienia sił nad Tygrysem i Eufratem oraz wykorzystania zbrojnych grup szyitów i Kurdów do osłabienia irackiej partyzantki. W efekcie umożliwił wycofanie sił bojowych z tego kraju, przy pozostawieniu przy władzy zależnego do USA rządu.
Realizowanie tych zadań było główną przyczyną, dla których Gates pozostał na stanowisku mimo zmiany wywołanej wyborem na prezydenta Baracka Obamy. Faktem jest przy tym, że cieszył się sporą popularnością również wśród Demokratów.
Nie udało się natomiast osiągnąć podobnego sukcesu w Afganistanie, choć działania w tym kraju odbywają się ze sporym opóźnieniem, w stosunku do irackiego wzorca.
Gates był jednocześnie osobą, które przeprowadziły amerykańskie siły zbrojne przez najważniejszy etap bolesnych cięć i redukcji, związanych ze skutkami kryzysu gospodarczego. To on był inicjatorem skasowania wielu programów, które znacznie przekraczały pierwotne koszty i terminy realizacji.
Jego następca, Leon Panetta (zobacz: Panetta o redukcjach), również ma za sobą służbę w CIA. Dał się jednak poznać jako specjalista w zakresie finansów publicznych, co będzie miało kluczowe znaczenie w okresie kolejnych cięć budżetowych.