1 listopada 2010, podczas rutynowego lotu na rozpoznanie pogody, około kilometra od bazy w Campia Turzii, rozbił się rumuński LanceR B, czyli głęboko zmodernizowany szkolno-bojowy MiG-21UM. W katastrofie śmierć poniosło dwóch doświadczonych pilotów Fortele Aeriene Romane (Rumuńskich Wojsk Lotniczych), co natychmiast rozpętało gorącą debatę polityczną nad potrzebą wycofania z linii tych wysłużonych maszyn. Zwłaszcza, że nie był to w ostatnich latach jedyny przypadek tego typu.
Po zmianach geopolitycznych, jakie zaszły w Europie na początku lat 1990., Rumunia - jak większość państw byłego Bloku Wschodniego - diametralnie zmieniła orientację polityczną. W ujęciu militarnym strategicznym celem nowej, prozachodniej polityki rumuńskiej stało się wejście do grona państw NATO. To oczywiście - oprócz szeregu zabiegów politycznych - wymagało ogromnych inwestycji w infrastrukturę wojskową i sprzęt kompatybilny z tym używanym przez inne państwa sojuszu.
W pierwszej kolejności do działań w ramach wspólnych operacji NATO przygotować należało lotnictwo. Niestety, bardzo trudna sytuacja ekonomiczna kraju spowodowała, iż Bukareszt dość szybko zrezygnował z lansowanego początkowo pomysłu zakupu nowych, zachodnich, wielozadaniowych samolotów bojowych i na pierwszy plan wysunęła się idea zmodernizowania części floty używanych do tej pory samolotów. Wybór padł na MiGi-21, których w rumuńskiej służbie na początku lat 1990. pozostawało jeszcze około 200.
Przetarg na modernizację rozpisano w 1992. Zwycięzcą okazał się izraelski Elbit Systems, który unowocześnienie samolotów przeprowadzić miał we współpracy z lokalnym rumuńskim przedsiębiorstwem Aerostar SA, mającym już kilkudziesięcioletnie doświadczenie w remontach rumuńskich MiGów różnych typów.
W pobitym polu pozostali m.in. Rosjanie z OKB MiG, którzy także oferowali unowocześnienie myśliwców. Powodem odrzucenia rosyjskiej oferty były przy tym głównie kwestie natury politycznej i ekonomicznej (zgodnie z oficjalnym stanowiskiem rumuńskich władz oferta izraelska była najkorzystniejsza cenowo). Samoloty miały zostać w maksymalnym stopniu przystosowane do współpracy ze swoimi zachodnimi odpowiednikami, a negatywne doświadczenia Rumunów związane z nieregularnymi dostawami części zamiennych, elementów wyposażenia i uzbrojenia dla pozostającego w służbie sprzętu produkcji radzieckiej dodatkowo obciążały rosyjską ofertę.