Syryjskie samoloty zbombardowały pozycje ISIL na terenie zachodniego Iraku. W wyniku ich działań zginęło co najmniej 57 cywilów, a ponad setka odniosła rany.
Naloty przeprowadzono we wtorek. Syryjskie samoloty zbombardowały pozycje organizacji Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (ISIL) na terenie zachodniej prowincji Al-Anbar. Część ataków skierowana była na miasta, znajdujące się pod kontrolą bojowników. To pierwszy tego typu incydent od dłuższego czasu. Trzeba jednak zaznaczyć, że do podobnych akcji dochodziło już kilkukrotnie od wybuchu wojny domowej w Syrii w 2011.
Naloty, o którym na początku informowały jedynie media, miały zostać ostatecznie potwierdzone przez irackie władze. Całe wydarzenie potępiły już USA, coraz mocniej wspierające – wysyłając instruktorów wojskowych oraz przyspieszając dostawy zakupionego przez Irakijczyków uzbrojenia - władze w Bagdadzie, które od miesięcy nie potrafią poradzić sobie z problemem ISIL. Bojownicy tej organizacji przejęli już de facto kontrolę na zachodnią i północną częścią Iraku (Irakijczykom skończyły się Hellfire, 2014-06-23). Opanowali też kilka posterunków na granicy z Syrią i Jordanią.
To właśnie ostatnie sukcesy ISIL najprawdopodobniej skłoniły władze w Damaszku do akcji w Iraku. Syryjczycy mocno obawiają się wzrostu siły tej organizacji, zwłaszcza bojówek działających na ich własnym terytorium. Obawy są tym większe, że nieszczelne granice pozwalają islamistom na przerzucanie zdobytego na wycofujących się Irakijczykach uzbrojenia i wyposażenia wojskowego do Syrii, co jedynie utrudni i tak już niełatwą sytuację wojsk wiernych reżimowi Baszara al-Assada.