W trakcie wizyty w USA australijskiego ministra obrony, Stephena Smitha poruszono kwestie współpracy przy planowanej budowie 12 okrętów podwodnych, a także o wątpliwościach związanych z zakupem F-35.
W czasie wizyty w USA minister Smith poinformował, że Australia liczy na dostawy podzespołów dla planowanej budowy 12 konwencjonalnych okrętów podwodnych. Amerykanie mogliby dostarczać systemy przeniesienia napędu, łączności i uzbrojenia (Australia uznaje zachowanie interoperacyjności z siłami USA, swojego największego sojusznika i gwaranta ochrony przed potęgą Chin, za kluczowy warunek każdego programu zbrojeniowego).
Nie są natomiast zainteresowani siłowniami atomowymi. Stale deklarują wolę wykorzystania konwencjonalnego napędu i prawdopodobnie będą w tej sferze korzystać z bogatych doświadczeń producentów europejskich.
12 nowych okrętów podwodnych ma zastąpić 6 jednostek typu Collins. To stosunkowo duże okręty o wyporności podwodnej 3353 t i długości 77,4 m, obsadzone przez 58-osobową załogę i przeznaczone do działań na wodach otwartych. Oparto je na projekcie Typu 471 szwedzkiej Kockums i systemie bojowym, oferowanym przez amerykańskiego Rockwella. Niestety, okręty trafi szereg problemów technicznych i nie uznaje się je za udane.
Drugim podstawowym tematem rozmów były myśliwce F-35A. Minister Smith odmówił potwierdzenia zakupu 100 samolotów, o czym mówiły pierwsze deklaracje i dalekosiężne plany wojsk lotniczych. Potwierdził jedynie pozyskanie 14 maszyn, co wynika z decyzji rządu z 2009 (zobacz: Australia otrzyma F-35 w 2014). Zarezerwowano na ten cel 3,2 mld AUD.
Stephen Smith zapowiedział natomiast, że w czasie rozmów ze swoim odpowiednikiem, Leonem Panettą (zobacz: Panetta o redukcjach) i innymi przedstawicielami Pentagonu, poruszy kwestię opóźnień programu i wzrostu kosztów zakupu samolotów. Należy również przypomnieć, że obowiązujące obecnie plany wojsk lotniczych zakładają zakup jedynie 72 egz. F-35A.