Nominacja Chucka Hagela na stanowisko sekretarza obrony USA wzbudziła obawy części amerykańskich senatorów o kształt przyszłej polityki Waszyngtonu w stosunku do Izraela i irańskiego programu nuklearnego.
Nominacja Hagela na szefa Pentagonu została ogłoszona przedwczoraj, choć mówiło się o niej od dłuższego czasu (Republikanin szefem Pentagonu?, 2013-01-06). Ma on zastąpić na tym stanowisku Leona Panettę. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą amerykańscy senatorowie. Duża część członków izby wyższej amerykańskiego parlamentu krytykuje jednak Hagela za jego stosunek do Izraela (bardziej powściągliwy niż większości poprzedników) oraz promowanie dyplomatycznych rozwiązań problemu irańskiego programu nuklearnego. Kongres jest uważany za najbardziej przychylną Tel Awiwowi instytucję władzy w USA (Większe dotacje USA dla Izraela, 2008-07-01).
Krytycznie wobec nominacji Hagela wypowiadają się też izraelskie władze. Obawiają się one, że kandydat na szefa resortu obrony spowoduje ochłodzenie obustronnych stosunków. Zdaniem części miejscowych komentatorów, mogłoby to doprowadzić do sytuacji, w której ewentualny atak na Iran musiałby być realizowany wyłącznie siłami Izraela (Izrael kupi 10 tys. bomb precyzyjnych, 2012-12-12). Wywołuje to zrozumiałe obawy co do skuteczności uderzenia i potencjalnej siły kontrreakcji ze strony Teheranu.