Narodowa Rada Bezpieczeństwa Turcji usunęła z listy potencjalnych zagrożeń państwa ościenne: Rosję, Grecję, Syrię, Irak i Iran. Pojawił się na niej atak informatyczny.
Dokument, nazywany również przez media Białą Księgą, został przyjęty przez radę bezpieczeństwa, składającą się z prezydenta, premiera oraz najważniejszych ministrów i wojskowych. Musi zostać jeszcze zatwierdzony przez cały rząd, co jest jednak formalnością.
Wykaz zagrożeń dla bezpieczeństwa Turcji nie jest jawny, jednak informacje o jego treści przenikają do mediów. Wynika z nich, że Ankara odeszła od tradycyjnego określania zagrożeń, jako potencjalnego niebezpieczeństwa ze strony krajów o odmiennych interesach narodowych, na rzecz obowiązujących w większości krajów NATO modelu zagrożeń post-zimnowojennych.
O ile bowiem z listy usunięto niemal wszystkie kraje ościenne, pozostała na niej - jako zagrożenie wewnętrzne - Partia Pracujących Kurdystanu i jej zbrojne oddziały. Pojawił się również punkt o zagrożeniu atakiem informatycznym, a także konieczność zwalczania szerzej pojętego terroryzmu.
Lista mogłaby mieć ogromne znaczenie dla sił zbrojnych Turcji, wyznaczając nowe kierunki rozwoju. Na razie jednak nic o tym nie świadczy.
Do tej pory tureckie wojsko tworzone jest zgodnie z zasadami sprzed pół wieku. Ankara miała być bowiem zdolna - przez posiadanie licznych wojsk lądowych - do przeprowadzenia akcji zaczepnej przeciwko południowej flance Układu Warszawskiego.
Jej siły zbrojne nadal liczą w czasie pokoju ok. 600 tys. żołnierzy, z czego prawie 80% przypada na wojska lądowe. Dodatkowe 250-300 tys. służy w formacjach paramilitarnych, podporządkowanych ministrowi spraw wewnętrznych, ale na czas wojny podlegających resortowi obrony.
Biorąc pod uwagę wzrost wydatków wojskowych w najbliższych latach (zobacz: Turcja zwiększa wydatki wojskowe), dynamiczny rozwój przemysłu obronnego oraz prowadzenie kilku kluczowych programów zbrojeniowych, można stwierdzić, że potencjał ten wzrośnie, szczególnie w wymiarze technicznym.
Następujący równolegle upadek sił, pogrążonej w kryzysie Grecji, (zobacz: Katastrofa greckich wojsk lądowych), jak również wojskowa słabość Bułgarii, Rumunii oraz zacofanie techniczne armii Syrii, czynią z Turcji jednego z najważniejszych graczy na styku Europy, Azji i - w pewnym sensie - również Afryki.
Nowa lista potencjalnych zagrożeń wydaje się, na razie, dokumentem o niewielkim znaczeniu. Wykreślenie z niej sąsiadów nie odzwierciedla nowych stosunków dwustronnych z tymi państwami, ani zmian w strukturze sił zbrojnych. Pokazuje raczej, że rosnący potencjał wojskowy Turcji coraz bardziej wyklucza bezpośredni atak na ten kraj, ze strony jakiegokolwiek z sąsiadów.