Niepokoje i postępujące walki wewnętrzne w Libii mogą opóźnić uruchomienie natowskiego programu pomocy szkoleniowej dla sił zbrojnych tego państwa.
O planach przeprowadzenia programów szkoleniowych dla Libijczyków mówi się od kilku lat. W całe przedsięwzięcie mają zaangażować się poszczególne państwa NATO (Nowy plan szkoleniowy dla Libii, 2013-11-19; Brytyjczycy wyszkolą libijskich żołnierzy, 2013-07-09; NATO będzie szkolić Libijczyków?, 2013-06-04), a także same USA, działając przez United States Africa Command (USAFRICOM) z siedzibą w Stuttgardzie.
Plany Waszyngtonu zakładają przeszkolenie w pierwszym okresie 6-8 tys. libijskich żołnierzy. Program miałby zostać zrealizowany w ciągu 8 lat, na terenie ośrodka szkoleniowego w pobliżu bułgarskiego Nowo Seło, na północnym zachodzie kraju, tuż przy granicy z Rumunią. Wartość programu szkoleniowego powinna wynieść 600 mln USD (1,8 mld zł). Odpowiednie dokumenty zostały już przesłane do Kongresu USA, który musi wyrazić zgodę na całe przedsięwzięcie (DSCA o szkoleniu Libijczyków, 2014-01-23).
Plany państw zachodnich mogą jednak zostać storpedowane przez ostatnie wydarzenia w Libii (Atak na rosyjską ambasadę w Trypolisie, 2013-10-03; Demokracja po libijsku, 2013-05-06; Zamach na francuską ambasadę w Libii, 2013-04-23; Niepokoje w Libii, 2012-11-02). Chodzi przede wszystkim o działania generała Chalify Haftara, byłego szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Libii za rządów Muammara Kaddafiego. Przed kilkoma dniami, wojskowy poderwał część wiernych mu oddziałów i uderzył na pozycje islamskich bojowników w Bengazi, a także na parlament w Trypolisie, znacznie destabilizując i tak już napiętą sytuację wewnętrzną w kraju, a także zmuszając władze centralne do przegrupowania części bojówek islamistycznych do stolicy, w celu ochrony przed świeckim generałem.
Wstrzemięźliwość państw zachodnich przy uruchamianiu programów szkoleniowych jest w takiej sytuacji zrozumiała. Tym bardziej, że poparcia dla gen. Haftara stopniowo udzielają kolejni oficerowie, w tym m.in. dowódca bazy wojsk lotniczych w Tobruku, a także stojący na czele nowotworzonych sił specjalnych, pułkownik Wanis Bukhamada. Warto w tym miejscu przypomnieć, że spory udział w treningu oraz dozbrajaniu libijskich komandosów miały Stany Zjednoczone (USA wyszkoli libijskich komandosów, 2012-10-17).