Wojska lotnicze Izraela dokonały dwóch nalotów na pozycje uznawanego za organizację terrorystyczną libańskiego Hezbollahu. Doszło do nich na granicy Libanu z Syrią.
Zdarzenia miały miejsce w poniedziałek w późnych godzinach wieczornych. Cytowani przez libańskie media świadkowie, twierdzą że izraelskie samoloty pojawiły się na niebie w okolicach 22:45 czasu miejscowego. Izraelczycy mieli dokonać dwukrotnego nalotu na pozycje zajmowane przez bojowników Hezbollahu. Brak jest jednak szczegółów, dotyczących dokładnych miejsc uderzeń. Nie wiadomo więc czy doszło do nich na terytorium Libanu, czy już Syrii (zanotowano już bowiem przypadki ataków na oddziały Hezbollahu działające w tym kraju).
Obie strony nie poinformowały też o celach nalotów. W ciągu ostatnich miesięcy próbowano niszczyć głównie magazyny uzbrojenia Hezbollahu, w tym pocisków rakietowych używanych przez Palestyńczyków do walk z syryjskimi rebeliantami (Syryjscy rebelianci rekrutują w Jordanii, 2013-11-12). Zaatakowano też konwój, wiozący – według Tel-awiwu – uzbrojenie i wyposażenie przekazane bojownikom przez wojska reżimu Baszara al-Assada (Izrael zbombardował transport dla Hezbollahu, 2013-10-23). Na liście priorytetowych celów Izraela znajdują się przy tym ponaddźwiękowe przeciwokrętowe pociski manewrujące Jachont (eksportowa wersja rosyjskich P-800 Oniks, 3M55), które Damaszek przetransportował do Libanu w obawie przed ich zniszczeniem przez rebeliantów (Hezbollah przejmuje kontrolę nad Jachontami, 2014-01-06).
Uderzenia lotnicze na obiekty Hezbollahu wpisują się w taktykę popierania przez Tel-Awiw rebeliantów. Według rządu syryjskiego, popartych prezentowaniem wyposażenia rozbitych grup rebelianckich, Izrael wspiera przeciwników władz także przez dostawy wyposażenia wojskowego, choć na zdecydowanie mniejszą skalę niż takie kraje jak Arabia Saudyjska czy Katar.