Amerykańska obecność wojskowa w Jordanii potrwa najprawdopodobniej na wiele lat. Wszystko między innymi za sprawą wojny domowej w sąsiedniej Syrii.
Przypomnijmy, że zgodnie z niedawną decyzją władz w Waszyngtonie, USA wysłały do Jordanii ok. 1 000 żołnierzy (USA pozostawią w Jordanii 700 wojskowych, 2013-06-24). Część grupy tworzą wojskowi z 1. Dywizji Pancernej z Fort Bliss w Teksasie (USA wyślą żołnierzy do Jordanii, 2013-04-18). W większości są to specjaliści łączności oraz działań wywiadowczych.
Poza żołnierzami, USA planuje rozmieszczenie na terytorium Jordanii 1-2 zestawów przeciwlotniczych Patriot (USA wyśle Patrioty i F-16 do Jordanii, 2013-06-04, Patrioty na północy Jordanii?, 2013-05-27) oraz 12-24 samolotów wielozadaniowych F-16. Wszystko to związane jest m.in. z trwającą od ponad 2 lat wojną domową w sąsiedniej Syrii (ONZ potwierdza liczbę ofiar w Syrii, 2013-07-26), która mocno zagroziła jordańskiemu bezpieczeństwu wewnętrznemu.
Czas trwania amerykańskiej obecności wojskowej w Jordanii nigdy nie został oficjalnie określony. Co ciekawe, według niedawnych słów szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, generała Martina Dempseya, Amerykanie mogą pozostać w tym państwie przez wiele lat. Jest to tłumaczone właśnie niestabilną sytuacją w Syrii, scenariusze rozwoju której są trudne do przewidzenia.
Nie ulega jednak wątpliwości, że fakt stacjonowania amerykańskich żołnierzy w Jordanii ma dla Waszyngtonu dodatkowe znaczenie. Państwo to może stać się bowiem dla USA w najbliższych latach nieformalną bazą wypadową do koordynacji i realizacji działań na całym Bliskim Wschodzie. Ma to duże znaczenie ze względu na dostrzegalną w ostatnich miesiącach destabilizację sytuacji wewnętrznej w praktycznie każdym z państw sąsiadujących z Syrią, a więc Libanie (Bombardowanie północnego Libanu, 2013-03-19), Iraku (Irak się wykrwawia, 2013-08-05), Izraelu (Izraelski OP wykonał atak na Syrię, 2013-07-15) oraz Turcji (Turcja ponownie ostrzelana, 2013-07-27).