Wczoraj nad prowincją Hama w Syrii rebelianci zestrzelili samolot treningowo-myśliwski MiG-21US, który brał udział w atakach na cele naziemne w rejonie miasta Kafrenboudeh.
Według dostępnych informacji, do samolotu wystrzelono dwa pociski, z których drugi trafił i poważnie go uszkodził (myśliwiec był też ostrzeliwany z działek przeciwlotniczych). Wtedy jeden z członków załogi zdecydował się na katapultowanie. Udało mu się wylądować w rejonie wioski al Magir kontrolowanej przez wojska rządowe. Drugi pilot kontynuował lot, próbując wylądować w bazie Hama, co się nie udało.
W Syrii od 27 lutego obowiązuje rozejm obejmujący rebeliantów antyrządowych i armię. Obie strony mogą jednak zwalczać ugrupowania uznawane za terrorystyczne. To oznacza, że nasilenie walk spadło, ale nadal one trwają. Uczestniczy w nich także lotnictwo, w większości spoza Syrii, w tym z USA, FR i wielu państw europejskich (Rosyjskie lotnictwo w Syrii według NATO, 2016-03-06; Dania (znów) wyśle wojska do Iraku, 2016-03-04).
Rebelia w Syrii rozpoczęła się w 2011. We wrześniu 2014 ataki na pozycje ugrupowań uznawanych za terrorystyczne rozpoczęła koalicja po przewodem Stanów Zjednoczonych (F-22 w roli bombowca, 2014-09-24). Łącznie w jej skład – w różnych okresach – wchodziło 65 państw (Holandia przeprowadzi naloty na Syrię, 2016-02-01). 30 września 2015 do wojny włączyło się lotnictwo rosyjskie, które – na podstawie umowy z władzami w Damaszku – atakuje głównie siły antyrządowe (Przyczyny zestrzelenia Su-24M, 2015-11-27; Rosyjska interwencja w Syrii, 2015-10-13). Lotnictwo syryjskie odgrywa w tych walkach rolę marginalną.